Idea posiadania górskiej samotni (im wyżej i dalej cywilizacji tym lepiej) zrodziła się w mojej głowie już w zamierzchłych czasach. Wiele czasu i wydarzeń minęło zanim stało się. Nie przeraziły mnie nawet historie typu "dom w górach"
ani odległość dzieląca mazowieckie niziny od beskidzkich szczytów.Znalazlem ogłoszenie w sieci - ktoś chciał pozbyć się miejsca, którego szukałem. Nie zastanawiałem się długo, 3 dni później już tam byłem podjąć decyzję. 2 km od schroniska turystycznego (to najbliższe stale zamieszkałe miejsce); droga dojazdowa - hmmm właściwie cięzko to nazwać drogą,coś tylko dla aut terenowych lub ciągników Ursus itp...zimą zupełnie nieprzejezdna, 950 m.n.p.m., południowy stok, łąka, no i stara, jakby ciut zużyta chałupa.
ani odległość dzieląca mazowieckie niziny od beskidzkich szczytów.Znalazlem ogłoszenie w sieci - ktoś chciał pozbyć się miejsca, którego szukałem. Nie zastanawiałem się długo, 3 dni później już tam byłem podjąć decyzję. 2 km od schroniska turystycznego (to najbliższe stale zamieszkałe miejsce); droga dojazdowa - hmmm właściwie cięzko to nazwać drogą,coś tylko dla aut terenowych lub ciągników Ursus itp...zimą zupełnie nieprzejezdna, 950 m.n.p.m., południowy stok, łąka, no i stara, jakby ciut zużyta chałupa.
która z bliska może nie robi zbyt korzystnego wrażenia, ale od czego wyobraźnia. Wierzę, że za kilka lat to będzie zupełnie inny dom, ale uda się utrzymać coś z klimatu starej górskiej chaty. Za i przeciw rozważyłem choć może w moim zapale te drugie zostały zbagatelizowane i zamiecione pod dywan i powiedziałem sobie - Tak, to jest właściwe miejsce.