sobota, 7 sierpnia 2010

Pod blachą

Lato na półmetku, panowie górale skończyli prace dachowe. Dostawy materiałów na górę okazały się być nie lada wyzwaniem logistycznym, na szczęście znalazł się ciężki traktor z przyczepą i żądnym dudków;-) właścicielem, który zgodził się pomóc. Letnie ulewy mimo zdjętego dachu nie zaszkodziły zbytnio budynkowi - wykonawcy zadbali o zabezpieczenie stropu foliami. Ten etap prac mnie zupełnie ominął - po prostu przyjechałem na gotowe. Efekt przeszedł moje oczekiwania! Chałupa zmieniła się zdecydowanie.


Aha - komin też został postawiony na nowo - większy -  na dwa kanały - bo piec to jedno a może jeszcze kominek się pojawi.
A tu była przybudówka




Poddasze stało się bardziej przyjazne


kolejnym etapem będzie układanie wełny (2 rolki już czekają, oczywiście to zbyt mało, ale wełnę upycham do samochodu i sam po trochu wożę na górę).
Po tych zmianach została mi wielka góra drewna


 której większość spaliłem - trwało to 3 dni jednoczesnego palenia dwóch ognisk, a niewielką część pociąłem na opał na zimowe przyjazdy. Zostały mi też 2 maszyny - młockarnia (chyba) i wialnia




 A na koniec porcja wieczornych widoczków. Miejsce jest dla mnie po prostu niesamowite