We wrześniu nastał czas jeżynowych żniw. Nic to, że dłonie pokiereszowane niczym po walce ze stadem dzikich kocurów. Pyszne, pachnące, słodkie, gorące od wrześniowego słońca, wprost z krzaka jeżyny (ostrężyny w tutejszej gwarze) rekompensują poszarpane nogawki i pokłute ręce.
Podane jak wyżej, lub na świeżym chlebku
albo też serwowane saute wykwintnie na blaszanym, emaliowanym talerzu niewiadomej proweniencji
Idąc za ciosem w kuchenne klimaty podsypałem owoce cukrem i wrzuciłem do rondla na wolny ogień
dusi się, smaży
pachnie i wygląda już coraz lepiej
spodobało mi się - kolejna porcja nastawiona w garnku
Znalazły się i słoiki, zamknięte na gorąco, nie ma ryzyka, że się zepsuje
Zerknąłem własnie do szafki - 3 słoiki konfiturki jeżynowej świeże, jakby dziś zrobione - ani śladu pleśni.
Hmmm, przyjmę zamówienia na ekologiczną konfiturę jeżynową "temi ręcami smażoną" Anno Domini 2013. Cena do ustalenia:-)
Są i inne owoce na podorędziu
Jednak śliweczki nie zachęcają do współpracy tak jak jeżyny.
Nawet mięso kiełbasiane traci blask, blednie i usycha zmarszczone wobec bogactwa smaku jeżynowej konfitury
PS: dla bezkompromisowych Twardzieli...jeżynowy shot:
Wasze zdrowie!