wtorek, 23 kwietnia 2013

Młody Hydrotechnik

I kolejny wątek z zeszłej jesieni (też sierpień, a może już wrzesień?). Woda. Studnia zasilająca chatę w wodę wyglądała mniej więcej tak:

Raczej mało apetycznie, coś trzeba było z tym zrobić. Oczywiście najrozsądniej byłoby wkopać betonowe kręgi z pokrywą itd..., wybrałem rozwiązanie mniej rozsądne, za to tanie i łatwe w realizacji. Plastikowa beczka do kiszenia ogórków, lub innych przetworów kupiona w supermarkecie. Obcięte dno zapewni napływ wody a zakręcana pokrywa zabezpieczy konstrukcję od góry. Wymyślone - zrobione:


Plan i wykonanie wydawało się proste, woda zbierała się w nowej studzience, żwawo płynęła rurką do kranu w chacie - jak przed zmianą. Niestety, długotrwała susza panująca od kilku tygodni plus (prawdopodobnie) moja radosna twórczość z pogranicza hydrotechniki bez znajomości lokalnej hydrologii, wykończyły studnię sąsiadów (położoną nie dalej jak 3 metry poniżej mojej). Zabrakło im wody. I mimo, iż jednoznacznych dowodów na moje "szkodnictwo" brak, to głupio wyszło. Prawdopodobnie w najbliższych miesiącach będziemy wspólnymi siłami budować porządną studnię dla obu chałup. 

A podczas mojej nieobecności chatę w posiadanie biorą nie do końca pożądani goście. Jestem w stanie tolerować taki stan, dopóki nie dobierają się do zapasu alkoholu  "na czarną godzinę". Ostatnio imprezka musiała być huczna - na środkowej półce w szafce:





Wszystkie "Słodkie Chwilki" zeżarte - cóż, myszy też chcą mieć coś od życia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz