W ostatnich dniach ekipa remontowa skończyła obijać elewacje deskami, więc czym prędzej ruszyłem w drogę. Tak jak rok wcześniej z dachem tak i tym razem nie poczułem się rozczarowany efektem. Spójrzecie sami
a jeśli pokazać to w zestawieniu z tym co było wcześniej mniej więcej z tego samego ujęcia
znajdź 5 szczegółów, którymi różnią się zdjęcia;-)
Do zrobienia w dalszym ciągu pozostają okna - co najmniej 2 trzeba wymienić, żeby otwierały się do środka - bez tego nie da się założyć sensownych okiennic (zamykanych od środka)
Chata wypiękniała - w końcu nadszedł czas na zajęcie się bardziej przyziemnym tematem. Postawienie wychodka/wygódki/sławojki - proszę wybrać najbliższą sobie nazwę, nie powinno być problemem, dlatego taki drobiazg postanowiłem zbudować własnymi siłami (tym razem pomagał mi syn).
Konstrukcję zbiliśmy z resztek łat, które zostały po innych pracach, potem obiliśmy to starymi deskami, które zostały zerwane z elewacji. Wyszło z tego coś takiego:
Jeszcze tylko trzeba przeszlifować siedzisko
musi był gładko, bo kto będzie drzazgi wyciągał?. Można siadać i zamykać drzwi
dachu nie ma! (jeszcze?) sprzyja to zadumie i...poprawia wentylację, no i spłuczka nie potrzebna;-)
A żeby jadowite wyziewy nie docierały do chaty kibelek stoi w pewnym oddaleniu, ale za to w dole - więc nawet w krytycznej sytuacji wystarczy zbiec z górki:-)
to pędzę...:-)