czwartek, 30 grudnia 2010

Śniegotowanie

Piękna zima zawitała w Beskidy





siarczysty mróz zmroził wodę nie tylko na oknie,


ale niestety również w kranie. Dwa słowa o zaopatrzeniu w wodę. Kilkadziesiąt metrów powyżej chaty jest źródełko z wbudowaną drewnianą cembrowiną. Stamtąd pociągnięta jest plastikowa rurka w dół do chałupy - no i woda ciecze:-), o ile nie zamarźnie gdzieś na trasie. Tym razem zamarzła:-(. Nie pozostało nic innego jak gotowanie śniegu na piecu


fanom kucharzenia za drobne sprzedam przepis na perfekcyjnie ugotowany śnieg:-)
Tu nawet proste czynności urastają do wielkich wyzwań. A po gotowaniu czas na relaks



Wielką dętkę od traktora przywiozłem jeszcze jesienią. Ponieważ łąka to dość strome zbocze długie prawie na 100 metrów, ślizgi na  dętce są przednią zabawą - problem tylko z podchodzeniem na górę. Kiedyś marzy mi mini wyciąg:-) silnik zamocowany na dole stoku, do tego lina i kółko na górze przypięte do któregoś z tych buków.





1 komentarz:

  1. Mam to samo z wodą. Trzeba głębiej wkopać rurkę i będzie git cały rok.

    OdpowiedzUsuń